Obsługiwane przez usługę Blogger.

Krytyka Artystyczna


Odwilż. Według definicji słownika języka polskiego PWN wyraz ten oznacza: „ocieplenie w zimie, połączone z topnieniem śniegu".

Foto - odwilż. Tak zatytułowana została wystawa serii fotograficznej, która miała miejsce w galerio - kawiarni Macondo przy ul. Pomorskiej 19 we Wrocławiu. Zrealizowana była przeze mnie oraz Angelikę Wierzbę - jednocześnie twórczynie prac, której wernisaż odbył się 13 grudnia, 2018 roku. Obecnie jesteśmy studentkami II roku, 1. stopnia Mediacji Sztuki.

Odwilżyć. Niewątpliwie jednym z pierwszych skojarzeń z tym czasownikiem jest okres czasu związanego ze zbliżającą się wiosną. Przebiśniegi subtelnie wyłaniające się spod śnieżnej pierzyny, czy kałuże będące śladem po stopniałym śniegu... To miłe wspomnienia przychodzące na myśl o przedwiośniu. Zakwitły na nowo także fotografie przedstawiające osoby, które dobrze znamy lub wcale; bliskie nam lub zupełnie przypadkowe; przodków, znajomych i nieznajomych. Podczas „wiosennych porządków" zostały metaforycznie obmiecione z kurzu. Na bazie tego powstały fantazyjne kolaże i multiplikacje o nieco surrealistycznym wydźwięku.
Zainspirowane wierszem jednej z polskich ikon poezji dwudziestolecia międzywojennego - Marii Pawlikowskiej - Jasnorzewskiej, który był integralnym punktem odniesienia w procesie powstawania zdjęć, postanowiłyśmy przedstawić na nich sylwetki dawnych czasów, odkrywając je na nowo. Jest to swego rodzaju „przeniesieniem w czasie" ówczesnych zdarzeń z poszczególnych kadrów do teraźniejszości.

Hej, moje młode lata
 Hej, moje młode lata
 nie zobaczyły świata!
 Żyły w ciasnym ogrodzie,
 znały bratków aksamit,
 deszcz kwietnia, błoto grudnia
 i kamienie kamienic.


Zastanawiałyśmy się nad emocjami uchwyconych osób, nad tym jak sytuacje, w których się znajdowali ci ludzie, mogły wpłynąć na ich nastrój i mimikę twarzy w momencie wciśnięcia spustu migawki. Być może były to tylko przyklejone uśmiechy na potrzebę uzyskania „ładnego" ujęcia. Niewykluczonym jest też, że dane jest nam oglądać ich spontaniczne zachowanie, którego obraz został utrwalony w kliszy na zawsze. To z pewnością często nie dające spokoju pytania, gdy przyglądamy się jakimkolwiek portretom.
Foto - odwilż jest odtworzeniem zamrożonych w czasie fotografii. Tchnięcie w nie nowego życia, przywrócenie pulsu. Stworzenie przewrotnych historii i opowieści opartych na pozornych wrażeniach widniejących na zdjęciach znalezionych w starych albumach, by stać się jedynie etapem przejściowym jak przedwiośnie. Wstępem do kontynuacji zupełnie nowych poszukiwań...

Urszula Sowińska

Angelika Wierzba, Urszula Sowińska, Foto – odwilż, Macondo, 
13 grudnia – 9 stycznia, Wrocław 2019.

Share
Tweet
Pin
Share
No komentarze

Higiena zjawisko, które jest codziennym kompanem naszego życia. Mycie rąk, zębów,  dbanie o skórę, badania profilaktyczne no i rzecz jasna schludne ubranie, to - to  o czym pamięta człowiek, któremu nie brakuje podstawowych czynników egzystencjalnych.
Ale przecież zarazki, bakterie, wirusy i grzyby są niesamowicie zbudowanymi konstrukcjami. Ich elementy budowy nurtują naukowców od lat.
 
Fot. Łukasz Kwiliński.
Jednym z miejsc poświęconych temu fenomenowi jest Muzeum Higieny w Dreźnie. Wystarczy wsiąść do pociągu, autokaru lub samochodu i wyruszyć w podróż do tego betonowo szklanego miejsca poświęconemu schludności.
I właśnie tak mieli przyjemność spędzić czas w towarzystwie wykładowców dr Agnieszki Kłos i dr Agnieszki Bandury studenci Akademii Sztuk pięknych we Wrocławiu im. E. Gepperta. Wydarzenie to miało miejsce 12 grudnia 2018roku, wczesnym rankiem, wycieczka wyruszyła w podróż za granice naszego kraju, aby odkryć nową szczególną przestrzeń.

Gdy uczestnicy wyprawy dotarli na do celu, ujrzeli przed sobą gmach muzeum, surowego szklano- betonowego budynku o bardzo nowoczesnej konstrukcji.
Ten budynek przypominał szklane domy z,, Przedwiośnia’’ Stefana Żeromskiego, był tak samo nierealną innowacyjną perłą w sercu miasta. Gdy się wchodzi do takiej przestrzeni odczuwa się chłód i zaciekawienie, ponieważ wszystko ma swoje odbicie w oszklonych ścianach. Sprawia to wrażenie optycznego powiększenia pomieszczenia. Ten zabieg widoczny jest najlepiej w holu.
Przed wejściem na ekspozycję studenci mieli przyjemność wysłuchać wykładu dr Agnieszki Bandury, dotyczącego atlasów związanych z estetyką i medycyną na przełomie wieków.

Fot. Łukasz Kwiliński.


Wystąpienie miało na celu wprowadzić odbiorców do świata nieznanego, do krainy spod mikroskopu znanej naukowcom i ludziom medycyny a nie sztuki.
Gdy wkroczyło się do sali ekspozycyjnej na pierwszy rzut oka, widać było niesamowitości zamknięte za szklanymi gablotami. Oszklone miejsce powodowało, że eksponaty tworzyły nierealne pejzaże ciał i faktur odbijając się w innych gablotach jak w tafli wody, tworząc niezapomniane doznania estetyczne.
Szklane były nie tylko gabloty, a również przedstawione wirusy i bakterie. Można było zobaczyć  zmutowanego wirusa o skomplikowanej konstrukcji a mianowicie HIV, który powoduje spustoszenie w organizmie człowieka i wywraca jego życie do góry nogami.

Oprócz szklanych ,,niepożądanych gości’’ organizmu człowieka, były również eksponaty pokazujące choroby skóry , szklana krowa z ukazanymi wnętrznościami oraz gabloty wypełnione elementami codziennego użytku jak np. zdobione grzebienie.
W innej sali muzeum znika świat oszklony zamienia się w wystawę o rasizmie.
Piękne drewniane konstrukcje są zupełnie odmienne od stałej ekspozycji. To tu to tam widzimy przedstawienia osób o innym kolorze skóry. Jednak najbardziej przykuwa uwagę budowa i zagospodarowanie pomieszczenia. Drewniane belki , prostokąty tworzące trójwymiarowość wystawy powodują, że temat przechodzi na dalszy plan.

W odbiciach widzimy siebie samych, w oszklonym muzeum możemy poczuć się jak po drugiej stronie lustra, zaglądając do tego, co niewidoczne, na pierwszy rzut oka. To właśnie tam widzimy obiekty o jakich nie mamy pojęcia na co dzień. Jak zbudowana jest bakteria coli lub inna nurtująca naukowców ,,piękność”. Piękno w brzydocie, zniekształcenia ciała spowodowane chorobom i to wszystko w jednym miejscu, miejscu, które zostaje w podświadomości na długo po jego opuszczeniu. Obrazy z nim związane zapisują się i są obecne w snach i inspirują do działania młodych twórców.



Łukasz Kwiliński

Muzeum Higieny w Dreźnie, wycieczka 12 grudnia 2018 rok, z inicjatywy Koła Naukowego Mediacji Sztuki, prowadzonego przez dr Agnieszkę Kłos i organizatorki: Joannę Kozłowską i Zuzannę Jaroszewicz.
Share
Tweet
Pin
Share
No komentarze
Ptaki są symbolem wolności, pokoju i duszy ludzkiej. Kojarzą się z otwartą przestrzenią i naturą. Idąc tym tropem, Karo Pach przekształciła galerię Pod Psem w ,,las las gęsty las”, do którego wchodząc stajemy pod niebem pełnym ptaków. Wystawa trwała do końca grudnia 2018 roku.

Fot. Angelika Ciach.

Powierzchnia galerii została zaaranżowana w całej przestrzeni. Sama wystawa przyjęła bardziej formę scenografii, niż standardowej prezentacji prac malarskich.  Motyw drzew i piór został sprowadzony do jednego wzoru, który przedstawiony jest na obrazach w różnej kolorystyce. Te, rozwieszone na ścianach, tworzą tło. Trójkątna forma, zmultiplikowana, wypełnia cały ich obszar, tworząc nieco psychodeliczny efekt. Kompozycja obrazów jest otwarta, co potęguje wrażenie dużej przestrzeni. Tonacja nawiązują do upierzenia egzotycznych ptaków, a także stonowanych kolorów roślin. Można zastanawiać się, czy to, co widzimy to zwierzęta oglądane z bliska, czy też las obserwowany z daleka. Nie da się nie zauważyć swobody z jaką autorka posługuje się medium malarskim. Pociągnięcia są pewne, a zarazem delikatne. Precyzyjne kształty przypominają grafikę lub ilustrację. Przebywanie w tym bajkowym lesie zdaje się być rodzajem medytacji czy transu, którego prawdopodobnie doświadczyła autorka tworząc powtarzalne wzory.

Fot. Angelika Ciach.


Wielobarwne ptaki zrobione ze ścinków materiału, drutu i papieru owiniętego wokół styropianowego korpusu, zawieszone zostały na ledwie widocznych sznureczkach. Gdyby spojrzeć na nie pod odpowiednim kątem, zlewają się z deseniem na ścianie, zupełnie jak zwierzę ukrywające się wśród liści na łonie natury. My sami poniekąd stajemy się częścią tego wyobrażenia - osaczeni latającymi stworami gubimy się. 


Fot. Angelika Ciach.


Tak jak las, obrazy zmieniają się. Od spokojnych szarości, niczym gęstwina w pochmurny dzień, poprzez tajemnicze, ciemne zielenie zarośli. Następnie przeobrażają się w jaskrawe pióra papug, albo jesienne liście błyszczące w słońcu. Karo Pach zabiera nas na spacer, a to jaki on będzie, zależy tylko od naszej wyobraźni.


Angelika Ciach

Karolina Pach, Las las gęsty las, galeria Pod Psem, 6-31.12.18 rok.
Share
Tweet
Pin
Share
No komentarze
Przestrzeń Galerii Miejskiej we Wrocławiu od 26 października i cały listopad 2018 roku była zajęta przez wystawę doktorancką Weroniki Lucińskiej pt. „Woda. Symbol-Żywioł-Materia”.


Fot. Weronika Lucińska\Agata Piątkowska.

Artystka jest absolwentką Wydziału Ceramiki i Szkła Akademii Sztuk Pięknych im. Eugeniusza Gepperta we Wrocławiu oraz Międzywydziałowych Studiów Doktoranckich. Wystawa składała się z prac ceramicznych i szklanych z dodatkiem kluczowego elementu ekspozycji – wody. Woda stanowiła główną część inpiracji artystki, była materiałem, nad którym artystka przeprowadzała swoje badania na temat znaczenia wody, jej wszechobecności i właściwościach fizycznych.

Media i techniki zastosowane przez artystkę były dobrane na tyle odpowiednio, że wraz z płynem tworzyły jeden współgrający organizm. Kształt obiektów ceramicznych toczonych w specyficzny sposób na kole garncarskim, odgrywa znaczącą rolę w pojmowaniu wody. Ceramiczne fale ukazują charakter wody jako żywego i potężnego organizmu, a zarazem są wijącą materią. Znakomitym materiałem dla pokazania esencji wody jest szkło. Przezroczysta ciecz, wlana w przezroczyste szkło, jest dostępna do obserwacji i odnotowania przełamywania światła.


Fot. Weronika Lucińska\Agata Piątkowska.
Znaczącą rolę w jednej z instalacji odgrywały worki plastikowe. Tak samo jak szkło, plastik umożliwia obserwowanie płynu w środku, a poprzez swoją fleksybilność, woda wydobywa i zmienia kształt. Połączenie wody i plastiku stanowi pole do interpretacji tej symbiozy. Woda została wraz z ceramiczną falą zapakowana przez artystkę w plastikowy zawieszony worek. Każdy taki worek stanowi pewen ekosystem. Narzucają się zatem przemyślenia – jak taka materia, jaką jest plastik, wpływa na wodę?  Praca wchodzi zatem w grę ze współczesnym problemem zanieczyszczenia wody plastikiem.

Fot. Oliwia Jaroszewicz.

Do motywu ekologii nawiązuje także instalacja o lodowcach – „Icebergs”. Składa się na nią odlana porcelana, umieszczona w wodzie i zamknięta w akwarium. Obraz ten wskazuje na inne problemy ekologii i człowieczeństwa, jakimi są ocieplenie globalne i topnienie lodowców. Mając w głowie świadomość tych zmian ekologicznych i wpatrywanie się w „Lodowce” Weroniki Lucińskiej, odbiorca wyczuwa niezwykłą energię. Woda przestaje być zwykłym dostępnym materiałem, a staje się ogólnopojętym symbolem życia.


Fot. Weronika Lucińska\Agata Piątkowska.

Na uwagę zasługuje również instalacja artystyczna site-specific, pokazana jako wideo nagrane w opustoszałych browarach wrocławskich. Klimat miejsca był dobrze podkreślony kroplami wody spadającymi z ceramicznego obiektu i dodatkowo wzmocniony ruchem kamery. Odczucie spokoju i harmonii sąsiadowało z monumentalnością i majestatem. Wideo-art hipnotyzował widzów i przenosił ich do tamtego miejsca. Dynamika spadających kropel była oddana za pomocą muzyki. To ona ożywiała wodę, nadając jej charakter i tworząc wraz z nią unikalny organizm.


Fot. Oliwia Jaroszewicz.

Woda zawsze towarzysz ludziom na Ziemi. Jest esencją prostoty, ale gdyby dokładnie zbadać ten materiał, odkrywa się jej złożoną duszę i olbrzymie znaczenie.



                 Evgeniya Vladimirova




Wystawa Weroniki Lucińskiej pt. „Woda. Żywioł-Symbol-Materia.”
Galeria Miejska we Wrocławiu, od 26 października do 30 listopada 2018 roku.



Share
Tweet
Pin
Share
No komentarze


Wyczekiwanie w zawieszeniu relacji: człowiek - jego wytwór – naturalny żywioł. W listopadzie 2018 roku, mgr Jarosław Jeschke uzyskał stopień doktora sztuk plastycznych, w dyscyplinie sztuk pięknych. W kolejnym miesiącu w auli Akademii Sztuk Pięknych we Wrocławiu, mogliśmy oglądać jego wystawę doktorską, na której został zaprezentowany cykl trzynastu obrazów olejnych.


Cykl nosi tytuł ,,Renaturalizacja. Zobaczyłem, bo miałem czas zatrzymać się i popatrzeć". My też zatrzymujemy się przy wnikliwych pejzażach, w których surowa i martwa architektura ściera się z żywą, dziką naturą. Obrazy skłaniają się ku realizmowi; jest to jednak realizm, który niewątpliwie ma charakter iluzyjny. Opustoszałe budynki zatrzymane w procesie swojego powstawania, będące wytworem człowieka, zostały zaanektowane poprzez żywioł.  Jest to dla nas zupełnie nietypowa i odwrotna sytuacja, niż ta, którą znamy z życia… Wchodząc do wystawienniczej sali, widzimy sześć sporych rozmiarów płótna ułożone obok siebie na ziemi. Przedstawiają one betonowe płyty, takie, z którymi możemy spotkać się na co dzień. Jednakże to, co uderza w nas najbardziej to zielony mech, który wydobyty przemyślanymi środkami malarskimi, obrasta beton i zaczyna powoli nad nim dominować. Tak nieustająca konkurencja sił wciąż jest widoczna w każdej kompozycji. W przedstawionej scenie, która na żywo rozgrywa się na oczach widza, można odczuć niepokój, bądź satysfakcję z zupełnego poddania się kamiennych platform, a także ich niewiedzy - niewiedzy na to co się zaraz stanie… Natura pokona człowieka i jego rękodzieło. 





Fot. Urszula Sowińska.




Artysta doskonale ukazuje napięcie między siłą naturalną, a cywilizacyjną (betonową), za pomocą odpowiednich środków. Posługuje się ciemnymi, mocnymi plamami, rozprowadzając je gęsto i uzyskując efekt dominanty. Natomiast architektura jest malowana w sposób zdyscyplinowany - harmonia kierunków, trzymanie się zasad perspektywy, jasnoszare tony, subtelne i gładkie pociągnięcia pędzla, czynią z niej zupełnie kontrastowy wizerunek, w zupełności bierny wobec potęgi jaką okazuję się roślinność. Wszystkie te aspekty potwierdzają nie tylko wysoki poziom umiejętności plastycznych artysty, ale także szczególną świadomość w obrębie zależności form obrazowania. 


Wystawa prezentuje się bardzo przekonująco. Kompozycje o różnych i najczęściej wielkich formatach, przyciągają uwagę i nie pozostawiają widza obojętnego, ponieważ Jeschke zatrzymuje narastające napięcie między rywalizującymi siłami. Finał i jego efekt pozostawia do kontemplacji każdemu z nas. 


                                                                                                                                        Angelika Wierzba
                                                                                                                                                                                                                                                                                             


,,Renaturalizacja”, aula, Akademia Sztuk Pięknych, Wrocław, grudzień 2018.
Share
Tweet
Pin
Share
No komentarze
Wystawie zawsze towarzyszy wernisaż, sporadycznie finisaż, lecz w większości przypadków, galerie na tym poprzestają. Tym bardziej cieszy mnogość wydarzeń kulturalnych, asystujących wystawie czasowej Grupa Krakowska 1932–1937 w Pawilonie Czterech Kopuł we Wrocławiu. Poczynając od wykładów dotyczących bezpośrednio artystów, przez oprowadzania po wystawie (dostępne w czterech językach), warsztatach dla dorosłych oraz rodzin z dziećmi, kończąc na działaniach teatralnych w murach muzeum. Rzadko łączy się teatr czy taniec ze sztukami wizualnymi dlatego przypatrzmy się głębiej tym ostatnim propozycjom.
 
Fot. Stefania Gazda.

W ramach cyklu „Co mnie porusza w sztuce współczesnej” podczas trwania wystawy odbędą się aż trzy warsztaty plastyczno-ruchowe dla dorosłych, oparte na twórczości Grupy Krakowskiej i prowadzonych przez Barbarę Przerwę. Jedno poświęcone fakturom, które artyści osiągali w swoich pracach, drugie dotyczyć będzie powtarzalności ruchów i tematów, a trzecie kontrastów kolorystycznych oraz politycznego aspektu Grupy Krakowskiej. 

Pierwsze z nich, 5 stycznia 2019 roku, rozpoczęło się teoretycznym wprowadzeniem przybliżającym realia dwudziestolecia międzywojennego i świata artystów. Porzucając wątki polityczne, prowadząca szybko przeszła do głównego tematu zajęć - faktury w malarstwie i rzeźbie. Podczas zwiedzania wystawy skupiono się tylko na dwóch tematach – pejzażu w malarstwie i portretu w rzeźbie, ograniczając się do czterech artystów, przybliżając ich życiorysy i sposoby pracy. Analizując najpierw twórczość Franciszka Jaźwieckiego oraz Stanisława Ososłowicza grupa miała okazję poznać stylistykę ekspresjonistycznych pejzaży. Wgłębiając się w poszczególne dzieła uczestnicy wymieniali się swoimi odczuciami podczas obcowania z pracami, próbowali opisywać ruchy pędzli artystów, uwiecznionych na pracach oraz zwracali uwagę na specyficzną kolorystykę prac malarzy. Natomiast prace Marii Jaremy i Henryka Wicińskiego wprowadziły zwiedzających w różnorodny świat kubistycznej rzeźby. Rozmaite sposoby przedstawiania człowieka przy maksymalnym uproszczeniu, ponownie zmobilizowały uczestników do poszukiwań ruchów uwiecznionych przez artystów oraz zastanawiali się jak faktura materiału wpływa na odbiór dzieła. 



Fot. Stefania Gazda.

Ruchowa część warsztatów wymagała dużej przestrzeni, stąd przejście do głównej sali muzeum. Tam grupa szukała odpowiedzi na pytania: jak przedstawić obraz ruchem swojego ciała. Czy faktura to tylko to co czujemy pod palcami? Czy da się poruszać chropowato, lub być niczym wypolerowany odlew gipsowy. Początkowo każdy wydawał się być onieśmielony i przerażony propozycją prowadzącej aby nasze ciało stało się kubistyczną rzeźbą. Nie jest łatwo przełamać strach "aby dobrze wyglądać" i całkowicie otworzyć się na zaplanowaną gestykulację. Szczęśliwie grupowe zakłopotanie przerodziło się w coraz odważniejsze ruchy powyginanych ciał. Później uczestnicy zostali poproszeni o "namalowanie" pejzażu wzorowanego na obejrzanych wcześniej pracach. Nie mając do dyspozycji farb, pędzli czy płócien, nie mieli żadnych ograniczeń prócz wyobraźni. Zadaniem było wykonanie wszelkich czynności towarzyszące powstaniu obrazu, nie pomijając gestów nabierania farby, kręcenia pędzlem czy także wydrapywania faktury. Tak powstał kolejny niepowtarzalny taniec otoczony niewidzialnymi dziełami. Po krótkiej przerwie uczestnicy zostali poproszeni o przelanie wymyślonego wcześniej pejzażu na kartkę papieru. Do tego celu otrzymali plastelinę, medium, które kojarzy się z latami szkolnymi i wyzwala w nas dziecięce nawyki. Aby odwzorować kolorystykę artystów z Grupy Krakowskiej, każdy mieszał czyste i jaskrawe kawałki plasteliny, aby następnie "zbrudzonymi" kolorami wykleić arkusz papieru. Wydobywanie faktury przy pomocy tak prymitywnego narzędzia okazało się niezmiernie zajmujące i już po chwili powstawały pierwsze obrazy. Barbara Przerwa nie ingerowała w pomysłowość uczestników, lecz dodawała motywacji, tym którzy wątpili w wartość swoich dzieł, lub nazbyt przejmowali się brudzącym medium.

Jedną z głównych zalet warsztatów było nastawienie prowadzącej, która od pierwszej chwili sprawiała wrażenie najbardziej zadowolonej z tego spotkania. Ponadto sprawnie utrzymała luźną atmosferę pomimo powagi miejsca. Sama grupa warsztatowa składała się z ośmiu dorosłych, którzy w większości otwarcie przyznawali się do braku związku ze sztuką, a którzy chcieliby lepiej rozumieć co znajdują w muzeach i galeriach. Tym bardziej cieszy, że zwiedzanie wystawy podczas warsztatów ograniczono tylko do wybranych dzieł, nie przytłaczając nadmiarem informacji, a język prowadzenia był prosty i jasny. 



Fot. Stefania Gazda.

Warsztaty z cyklu Co nas porusza w sztuce współczesnej są idealną propozycją dla każdego, kto pragnie poszerzyć swoje artystyczne horyzonty. Używanie różnych zmysłów do obcowania ze sztuką, choć wydaje się banalne, prowadzi do głębszego zrozumienia samych dzieł. Jest to ciekawa propozycja obejrzenia wystawy połączona z analizą swoich odczuć poprzez zadania ruchowe i plastyczne. Po takich warsztatach każdy będzie opuszczał murów muzeum głęboko poruszony, a wcześniej omawiane problemy pomogą w przeżywaniu kolejnych wystaw.

Śledząc działalność Pawilonu Czterech Kopuł, jesteśmy niezmiernie zadowoleni ze współpracy Muzeum Narodowego we Wrocławiu z Akademią Sztuk Pięknych. W tym semestrze pracowniczki Muzeum wraz z dr Barbarą Banaś, przeprowadziły dwa znakomite spotkania kuratorskie, poświęcone wystawie Henry`ego Moora w Polsce oraz historii Grupy Krakowskiej dla słuchaczy studiów podyplomowych Mediacji Sztuki Współczesnej, których kierowniczką jest dr Agnieszka Kłos. Oprócz licznych wykładów, nasi studenci mają okazję wzięcia czynnego udziału w projektach, tak jak Łukasz Kwiliński student III roku Mediacji Sztuki, który reprezentuje naszą akademię w Teatrze Czterech.  Gratulujemy!




Stefania Gazda

Grupa Krakowska 1932-1937, wystawa zbiorowa, 01.12.2018 - 31.03.2019, 
Pawilon Czterech Kopuł.
Share
Tweet
Pin
Share
No komentarze
Czytając wspomnienia profesor Krystyny Cybińskiej w monografii wydanej przy okazji wystawy Ceramiki i Szkła, podsumowującej 70 lat Wydziału Ceramiki i Szkła na wrocławskiej Akademii Sztuk Pięknych, a mającej miejsce w Galerii Neon, naszły mnie pewne przemyślenia.

Pierwsza myśl to taka, że nie mam pojęcia o historii ceramiki i szkła, dlatego też z trudem przychodzi mi nieraz docenienie niektórych dzieł, ponieważ bez osadzenia dzieła w odpowiednim kontekście praca staje się nieczytelna. Druga myśl huczy w głowie: “jakie to wszystko piękne i wzruszające!” i mam na myśli historię powstania i później funkcjonowania Wydziału. Taką też mam naturę, że wzruszają mnie spisane wspomnienia i myśl o czasach, w których moi rodzice przeżywali swoją młodość. Obejrzałam wystawę i zaczęłam szperać, szukać informacji, które pomogłyby mi zrozumieć.

Wystawa przybrała formę podsumowania dorobku pracowników Wydziału CiSz, konkretnie rektorów i kierowników katedr. CiSz. 70 lat obecności Ceramiki i Szkła na wrocławskiej Akademii Sztuk Pięknych to historia jedynego takiego w Polsce wydziału oraz osób, które związały z nim swoje życie.

Wrocławska szkoła, startująca w 1946 roku jako Wyższa Szkoła Sztuk Pięknych, powstała z myślą o odbudowie istniejącego wcześniej na tym obszarze przemysłu ceramicznego i szklarskiego. Zamierzeniem było kształcenie artystów i projektantów w jednym. Początkowo studentom była przekazywana głównie wiedza teoretyczna, gdyż szkoła nie posiadała odpowiedniego sprzętu. Z tego powodu studenci-projektanci najczęściej byli zdani na hutników-rzemieślników, którzy wykonywali zaprojektowane przez uczniów formy. To zmuszało ich również do projektowania w określony sposób, który jak się okazuje, stał się dla wrocławskiego szkła w pewien sposób charakterystyczny. To oznacza, że wygląd ceramiki i szkła nie był uzasadniony tylko trendami, ale również dostępnością czy kosztem materiałów, a nawet barwników.  

Szkło tworzone na przestrzeni lat zyskało miano wrocławskiego szkła, wrocławskiej szkoły szkła czy wrocławskiego dizajnu. Twórcą tych sformułowań był Stanisław Dawski, który obejmował kierownictwo na Wydziale Szkła, a oprócz tego w latach 1952-1965 obejmował stanowisko rektora na PWSSP. Dawski był malarzem i grafikiem, co też odbijało się w jego postawie jako dydaktyka. Kładł nacisk nawet na studentów szkła, aby ci opanowali perfekcyjnie grafikę. Mówi się, że właśnie dzięki temu, tworzone ówcześnie szkło charakteryzowało się prostymi kształtami bez zbędnych ozdobników, symetrią, starannością i małą ilością kolorów. Wrocławska szkoła szkła łączy w sobie właśnie wszystkie te cechy, a także czystość i harmonię formy.

Fot. Wojtek Chrubasik.

Przedstawicielem szkoły Stanisława Dawskiego jest między innymi Zbigniew Horbowy, znany szerokiej publice jako artysta zajmujący się wzornictwem przemysłowym. Jako jeden z najwybitniejszych przedstawicieli wrocławskiego dizajnu, jego prace koniecznie musiały znaleźć się na jubileuszowej wystawie w Galerii Neon.

Na wystawie znalazły się również prace Mariusza Łabińskiego inspirowane Kandinskym, wypełnione ceramiczne misy Bożeny Sacharczuk, formy dekoracyjne Ludwika Kiczury, Małgorzaty Dajewskiej czy Adama Abela. Zwierzęce motywy Jerzego Chodurskiego czy przejrzyste prace Beaty Mak-Soboty. Użytkowy zestaw ceramiczny Lidii Kupczyńskiej-Jankowiak i taki sam zestaw Mieczysława Pawełko.

Na wystawie widoczne są różne kierunki poszukiwań oraz to, że osoby które skończyły ten wydział realizują czy realizowały się również w innych dziedzinach sztuki takich jak rzeźba, instalacja, grafika czy sztuka wideo. Imponujące są eksperymenty z kolorem, formą i technikami. A połączenie abstrakcji, humoru, sztuki użytkowej, konsumpcjonizmu, ludzkich przedstawień i instalacji na jednej przestrzeni jest bardzo ekscytujące. Jednak nie to jest dla mnie najistotniejsze w tej wystawie. Wartościowe jest to, że jest to wystawa o pięknej historii inspirujących ludzi, których wspomnienia zapisane zostały w formach przestrzennych. I to, że zmusiła mnie do poszukiwań i nauki czegoś nowego. To jest jej największa wartość.




Marta Sobala



Wystawa CiSz. 70 lat obecności Ceramiki i Szkła na wrocławskiej Akademii Sztuk Pięknych w
Galerii Neon Akademii Sztuk Pięknych we Wrocławiu.
Wystawa czynna od 11 stycznia do 7 lutego 2019.

Share
Tweet
Pin
Share
1 komentarze

9 stycznia 2019 r. w Galerii Sztuki Współczesnej MD_S we Wrocławiu odbył się wernisaż wystawy prac autorskich Zuzanny Jaroszewicz i Patrycji Kowalik, której były również kuratorkami.


Od lewej: Zuzanna Jaroszewicz, Patrycja Kowalik. Fot. Oliwia Jaroszewicz.


Zuzanna Jaroszewicz jest absolwentką Wzornictwa I stopnia wydziału Architektury Wnętrz i Wzornictwa, a obecnie studentką Mediacji Sztuki II stopnia na wydziale Malarstwa i Rzeźby na Akademii Sztuk Pięknych we Wrocławiu. Patrycja Kowalik studiuje Wzornictwo I stopnia na wydziale Architektury Wnętrz i Wzornictwa także we Wrocławiu.


Nie // kontrolowana abstrakcja // albo nie, bo taką nazwę nosiła wystawa, przyciągnęła w mury MD_S-u sporą publikę. Tym co spaja ze sobą obie formy wyrazu autorek  jest abstrakcja, którą każda z nich rozumie i wyraża na swój własny, całkowicie odmienny sposób. W pierwszej chwili cała ekspozycja może wydawać się połączeniem skrajnych i całkiem odmiennych wyobrażeń, ze względu na różnice wykorzystywanych narzędzi jak i samego sposobu powstawania prac. Jednak po dokładniejszym przyjrzeniu się, można dostrzec, że zestawienia zaproponowane przez artystki, przeplatają się ze sobą, nadając im nowe znaczenie, odświeżając nasze ich postrzeganie. Nie widzimy ich jako pojedyncze prace, ale instalację, która wywiera na nas presję zrozumienia jej. Te z pozoru proste formy są nie do odtworzenia, przez co przyczyniają się do stawiania przez wielu z nas pytań o sens ich przedstawienia. Jednak głównym motywem, który wpłynął na decyzję o połączeniu prac artystek, jest ich emocjonalność. Obie tworzyły pod wpływem silnych przeżyć, które rozpoczęły ich procesy poszukiwań, aż w końcu przyczyniły się do powstania ich własnych sposobów na oderwanie się od rzeczywistości, a przy okazji oryginalnych metod twórczych.


Fot. Oliwia Jaroszewicz.

Sądzę, że zestawienie ze sobą tak niejednoznacznych i odległych od siebie technik tworzenia sztuk wizualnych, stało się czymś w rodzaju rytuału oczyszczającego, dając artystkom możliwość uzewnętrzniania swoich wrażliwości jak i dalszych poszukiwań w zakresie abstrakcji.



                                                                                                               Oliwia Jaroszewicz


Zuzanna Jaroszewicz, Patrycja Kowalik, Nie // kontrolowana abstrakcja // albo nie, Galeria Sztuki Współczesnej MD_S we Wrocławiu, 10 stycznia - 20 stycznia 2019 r.
Share
Tweet
Pin
Share
No komentarze

Każdego roku młodzi artyści Akademii Sztuk Pięknych dokonują artystycznego coming outu pokazując poza murami uczelni projekt, w który inwestowali całą swoją energię w ostatnim roku edukacji. Jest on zwieńczeniem kilkuletniej drogi edukacyjnej pod okiem specjalistów, ale też pierwszym poważnym przedsięwzięciem w karierze artystycznej.


Materiały promocyjne organizatora.

Pośród wszystkich absolwentów mierzących się z “nowym początkiem” znajdujemy kilku, których dojrzałość twórcza wyróżnia się na tle innych. Wyścig z czasem, w wyniku zbliżającej się obrony, obnaża cechy pracy i wyobrażenia na temat “mojego miejsca w sztuce”. Sprawia to, że coroczna wystawa Najlepszych Dyplomów ASP jest obiektem szerokiego zainteresowania i źródłem wielu skrajnych emocji.

By poradzić sobie z wielością tematów podjętych przez młodych artystów i spróbować znaleźć w nich wspólny mianownik, lub wręcz przeciwnie, odkryć różnice, które je dzielą, do przewodzenia spaceru po wystawie, BWA zaprasza specjalistów z różnych dziedzin. 24 października 2018 roku odbyło się oprowadzanie z dr Agnieszką Kłos, która miała spojrzeć na wystawę z krytycznego (w jej wypadku historycznego oraz literackiego) punktu widzenia. Miała pobudzić naszą wrażliwość i skierować energię w stronę znaków, które pojawiły się w każdej z prac i reprezentowały nasze czasy.

Okazało się, że zarówno dyplomy reprezentujące wzornictwo i architekturę jak i te czysto artystyczne, malarskie, graficzne i rysunkowe, nosiły wspólne znamiona. Były nim pewnego rodzaju niepokoje. Niepokój wynikający z czasów współczesnych i wszystkich jego dóbr i przekleństw. Nadmiar informacji, z którym się mierzymy, ich szybki i nie bezpośredni przepływ. Brak prywatności i ciągła niepewność. To wszystko już dawno stało się codziennością. W świadomości artystów strach przed przyszłością nie tylko tą zawodową, ale przyszłością w ogóle.

Czytając “Sklepy cynamonowe” w jednym z pomieszczeń starego budynku BWA Awangarda, przy zgaszonym świetle, w ciszy, próbowaliśmy odpowiedzieć sobie na pytania, które pojawiły się w naszych głowach podczas zwiedzania wystawy. Znaleźć w onirycznych opowiadaniach tę przetworzoną rzeczywistość, z którą się zmagamy. Pomiędzy słuchaczami, przy pustym stole instalacji siedział samotny mężczyzna, na którego zerkaliśmy, przyswajając kolejne zdania.

Reprodukcja pracy Izabeli Opiełki.


“Sklepy cynamonowe” Schulza to pochwała tradycji, mimo awangardowej formie. Zupełnie jak jeden z dyplomów Akademii; drewniana obudowa na Iphone’a. To czyjeś pięć i pół w indeksie, straszna wizja przyszłości.



Sylwia Słowik


Oprowadzanie po wystawie "Sztuka przejścia '18 z dr Agnieszką Kłos,
BWA AWANGARDA, 24.10.2018 r.






Share
Tweet
Pin
Share
No komentarze
Newer Posts
Older Posts

Kim jesteśmy?

Krytyka Artystyczna to przedmiot warsztatowy na kierunku Mediacja Sztuki, prowadzony pod kierunkiem dr Agnieszki Kłos na Akademii Sztuk Pięknych im. Eugeniusza Gepperta we Wrocławiu.
Piszemy teksty krytyczne, artykuły, recenzje z aktualnych wydarzeń kulturalno-artystycznych w szkole, naszym mieście i regionie.

Facebook

Facebook Krytyki Artystycznej

Instagram

Instagram Krytyki Artystycznej

Stare Dzieje

Archiwalny Blog Krytyki

Archiwum Bloga

  • czerwca (1)
  • maja (33)
  • stycznia (19)
  • czerwca (8)
  • maja (15)
  • kwietnia (2)
  • stycznia (20)
  • grudnia (1)
  • czerwca (20)
  • maja (9)
  • kwietnia (2)
  • marca (1)

Created with by ThemeXpose | Distributed By Gooyaabi Templates