Kolekcjoner historii
Cygara, fajki, papierosy z filtrem i
bez niego, skręcane własnoręcznie lub gotowe – to tylko kilka
sposobów wykorzystania suchych liści tytoniu. Jednak liście tej
rośliny można nie tylko palić, ale też rzuć, ssać a nawet
wciągać. Do ostatniego ze sposobów wykorzystywana jest tabaka,
czyli sproszkowany tytoń z dodatkiem kompozycji aromatyzujących.
Korzysta się z niej na całym świecie od setek lat, moment jej
zażycia stał się niemalże małą ceremonią tytoniową. A jak
wiadomo, każde tego typu wydarzenie wymaga odpowiedniej oprawy. Sam
akt wciągnięcia proszku przez jedną dziurkę nosa trwa jedynie
kilka sekund, dlatego też szczególną uwagą otoczono pojemniki do
jej przechowywania. Możliwość uświadomienia sobie bogactwa form
tabakierek dał nam w kwietniu Domek Miedziorytnika i odbywająca się
w nim wystawa „Tabakierki”.
Eksponaty pochodziły z prywatnej
kolekcji Marka Stanielewicza, który jednocześnie pełni funkcję
kustosza galerii. Choć podczas wystawy zaprezentowano ponad sto
pudełeczek, był to niewielka część bogatych zbiorów galernika.
Stanielewicz przyznaje, że ma słabość do kolekcjonowania,a wręcz
maniakalnego zbieractwa - jego kolekcja fajek liczy kilka tysięcy
egzemplarzy. Zbiory są sukcesywnie inwentaryzowane, fotografowane i
zbierane w obszerne katalogi. Przy tabakierach proces ich
inwentaryzacji i opisywania był wyjątkowo skomplikowany. Głównym
problemem było ustalenie miejsca produkcji i jej autora – wiele z
nich bowiem powstawało w domach, jako odpowiedź na aktualne
zapotrzebowanie. Poza tym pracownie je wykonujące należały nie
tylko do jubilerów czy stolarzy, ale również do zegarmistrzów,
odlewników i wszelkiego rodzaju manualnie zręcznych rzemieślników.
Najstarsze z prezentowanych pojemniczków pochodzą z XVIII wieku.
Można prześledzić jak na przestrzeni czasu i szerokości
geograficznej zmieniały się potrzeby i gusta tabaczników.
Fot. Domek Miedziorytnika. |
Te strugane samodzielnie w domu są
kanciaste, ozdobione prostymi wzorami wyrytymi na pokrywce. Często
sygnowane inicjałami, noszące na sobie znak krzyża lub godło
Polski. Obok nich widzimy proste metalowe pudełeczka, wytarte i
pogniecione przez lata użytkowania. Inne zaś zachwycają kunsztem
pracy metaloplastycznej, bogate we wzory i motywy roślinne. Są
również takie w kształcie buteleczek zrobione z rogów zwierzęcych
lub szklane. Warte dłuższego przypatrzenia się, są tabakiery w
całości wykonane z połyskujących muszli z doczepioną na
delikatnym zawiasie pokrywką. Wyglądają niemalże jak elementy
biżuterii mieniące się pastelowymi odcieniami różu. Oprócz
tabakierek kieszonkowych zaprezentowano też duże pojemniki z drewna
lub ceramiki, które z pewnością był powodem do dumy stojąc na
kominkach i komodach właścicieli. Ich formy wahają się od
oszczędnych drewnianych kielichów z pokrywkami, do malowanych
ceramicznych pojemników z wypukłymi ornamentami kwiatowymi. Te
najbardziej kunsztowne przedstawiają scenki rodzajowe m.in. mężczyzn
podczas polowania, płynących łodzią czy też pracujących w
zakładzie rzemieślniczym. Ale nie wszystkie są tak codzienne, w
małej gablocie zebrano puzderka ozdobione malowidłami
przedstawiającymi sceny erotyczne. Można sobie wyobrazić jak dużym
zainteresowaniem cieszył się podczas trwania wystawy.
Różnorodność form i materiałów z
jakich je tworzono przywołuje myśl o ich ówczesnych właścicielach.
Jednak jeszcze więcej emocji przywołują ślady nadane przez czas –
wytarcia, zarysowania, domowe naprawy i poprawki. Właśnie te
przypadkowe znaki mówią o przywiązaniu, sentymencie czy potrzebie
posiadania przedmiotu unikatowego. To je Marek Stanielewicz lubi
oglądać najbardziej i zanurzać się w myślach, tworząc w nich tę
tajemniczą postać tabaczarza z minionych wieków. Pobudzanie
wyobraźni i dzielenie się wiedzą to piękne formy popularyzowania
sztuki. Domek Miedziorytnika i jego kustosz robią to nieprzerwanie
od lat i nic nie wskazuje na to, że planują przestać.
Ida Sielska
"Tabakierki" Domek Miedziorytnika, Wrocław, 10.04 - 7.05.2019.
0 komentarze