Profesjonalny szczurołap

We Wrocławiu na jednego mieszkańca przypadają trzy szczury. Po krótkim rachunku daje to niemal dwa miliony gryzoni żyjących tuż obok nas. Nie dziwi nikogo fakt, że w mieście pojawił się „Szczurołap”. Nie chodzi jednak o przedstawiciela ginącej profesji, ale o wystawę goszczącą na dwóch kondygnacjach Muzeum Współczesnego. Deratyzacja ma trwać aż do 24 września 2018, a już podczas wernisażu przyciągnęła rzeszę zainteresowanych, można by powiedzieć „żądnych krwi” Wrocławian.



Gmach bunkra na Placu Strzegomskim nie należy do miejsc, w których chce się spędzać długie godziny – brak okien, kręte schody, kraty, liczne zaułki. Jednak jest to idealne miejsce dla wydarzeń z gatunku niewygodnych, wymagających refleksji, kłujących w bok a czasem chwytających za gardło. Także tym razem MWW nie stawia nas w dogodnej pozycji. Spycha nas na dno hierarchii, doczepia ogon i ostre siekacze, degraduje do pozycji szczura. Nie jest to jednak zabieg mający na celu obśmianie żadnego z gatunków. Kurator wystawy – Piotr Lisowski – chciał zaprezentować ludzi jako masę, ogromną kolonię, której historia pisana jest niekoniecznie przez głos większości. Wystawa opowiada o losach, ale i diagnozuje mieszkańców globalnej wioski. Przedstawia ludzkość przez pryzmat władzy, technologii, wspólnych radości i niepokojów. Jednak nie jest to tylko opowieść o tłumie – o tłumie, w którym każdy powinien myśleć, więc nie myśli nikt. O tłumie, w którym każdy powinien być odpowiedzialny, więc nikt nie jest. O tłumie, który powinien być razem, a tak naprawdę jest obojętny. „Szczurołap” wytyka nam to idiotyczne myślenie. Krzyczy w twarz tak głośno, że czujemy na nich ślinę. Wyciąga z nową świeżością sytuacje, o których my usilnie staramy się zapomnieć. Jednak każda z nich dobitnie pokazuje jakie skutki dla ogółu może mieć jednostka, bo Czarnobyl, Hiroszima, nazizm, komunizm, terroryzm, kapitalizm – to wszystko zaczęło się od pojedynczych osób.


Materiał promocyjny Muzeum Współczesnego.

W przestrzeniach MWW zobaczymy nie tylko miażdżącego buciora władzy. Poczujemy się jeszcze gorzej widząc jak sami stopniowo upadlamy nasz los. Niewolnicy konsumpcjonizmu, globalizacji, teorii spiskowych i przepowiedni katastroficznych. Wymyślamy, budujemy, kupujemy, zużywamy, wyrzucamy. Pod wygodnie rozsadzonymi pośladkami rosną nam góry produktów przemielonej rzeczywistości. Hałdy śmieci wynoszą nas coraz wyżej, a tam jak wiemy – po ikarowej tragedii – można oparzyć się i spaść. Dopiero spadając kolejni przypominają sobie, że u podnóża góry żyją też inni. Ekonomiczne nierówności i niesprawiedliwości, wyższe sfery i slumsy, elektronika z jabłkiem i spiżarnie bez jabłek.

Czy ktoś się przestraszył? Bo jest to wydarzenie faktycznie naładowane niepokojem, traumą i bolesnym wspomnieniem. Jest frustracją jednostek, które nie mogą niczego zmienić i strachem narodów, które zrobiły źle. Jest triumfem tych, których na triumfy stać i tych, którzy potrafią je wywalczyć. Jest próbą odczarowania zaszłości i wypowiedzenia tego co ludzkości stanęło ością w gardle. Tylko nie bierzcie prowiantu, bo łatwo się zakrztusić.




Ida Sielska




"Szczurołap", 11.05 - 24.09.2018, Muzeum Współczesne we Wrocławiu, pl. Strzegomski 2a.

You May Also Like

0 komentarze