Porozmawiaj ze mną


Przy okazji wystawy „100 flag”, organizowanej przez Katedrę Mediacji Sztuki w BWA Wrocław, 5 kwietnia 2019 roku odbył się Panel Dyskusyjny pogłębiający tematykę wydarzenia. Rozmowy poświęcone kobietom wobec sztuki oraz sztuce wobec kobiet otworzyły przedstawicielki Kolektywu 100 FLAG, prezentując manifest oraz dokumentację organizowanej akcji. Następnie dziewczyny z „Thinkpink Gangu” opowiadały o tym, jak na podobieństwo koła gospodyń wiejskich, dobrze jest tworzyć razem. Kolejna prelegentka, Zośka Rzeznik, absolwentka Gender Studies IBL PAN i doktorantka historii sztuki UWr, w oparciu o prezentację twórczości wrocławskich artystek lat 60. i 70. XX wieku, rozwinęła enigmatyczny tytuł swojej prezentacji: „Feminizm w polskiej sztuce zaczął”. Ostatnia wystąpiła dr Agnieszka Bandura z wykładem o Meluzynie oraz jej odpowiedniku odnalezionym w zanatomizowanym przez surrealistów ciele kobiety. 


Fot. Wojtek Chrubasik.



W sytuacji dystansu narzuconego architekturą sali konferencyjnej trudno o żywą dyskusję  pomiędzy prelegentami a widownią. Jako prowadząca Panel, starałam się umożliwić chętnym swobodne zadawanie pytań. Jednak o kobietach można mówić długo, bez końca, i takie też wrażenie pozostało w uczestniczkach i uczestnikach po zamknięciu wydarzenia. Wierzę, że otwarte tematy otworzyły drzwi do dyskusji wykraczającej daleko poza czas i miejsce konferencji. Osobiście traktuję to spotkanie jako moment przełomowy w budowaniu indywidualnej świadomości, zrozumienie siebie jako artystki. Stąd, przedłużając niejako Panel dyskusyjny 100 flag, proponuję jeszcze raz przyjrzeć się niektórym z omawianych tematów i tym samym rzucić światło na dystans pomiędzy kobietą rzeczywistą a kobietą społeczną. Na takie dyskusje nie było czasu. Wiele wątków odbiło się echem. Wobec tego ten tekst jest nie tyle dokumentacją wydarzenia, ile dyskusją z własną pamięcią. Wewnętrzna kobieta rzeczywista spotyka kobietą zewnętrzną.


Natalia Lach-Lachowicz, Sztuka postkonsumpcyjna, motyw z arbuzem, 1975, źródło: www.artlibra.pl.


.






Dlaczego dwieście?

To pytanie reprezentantki Kolektywu 100 Flag skierowały w stronę publiczności. Aga Szreder, Aleka Polis i Natalia Żychska opowiedziały o projekcie „sto flag na stulecie uzyskania praw wyborczych przez Polki”, którego punkt kulminacyjny miał miejsce w Warszawie 24 listopada 2018 roku w postaci marszu performatywnego. Do uczestnictwa w akcji z własną flagą lub daleko idącą interpretacją formy Kolektyw zaprosił wszystkich. W swoim manifeście nawołują: „Jeżeli chcesz się przyłączyć i uważasz, że jest to dla Ciebie ważne – to po prostu jesteś z nami!”, po prostu. Każdy może być artystą. Bez eliminacji, grupa organizatorek i organizatorów, przyjęła wszystkich na równych zasadach, z niczym nieograniczoną wolnością słowa. Zasugerowany przez organizatorów tytuł prelekcji, „Miały być sto, a jest dwieście” pokazuje, że chętnych do zamanifestowania poparcia idei nie brakowało. Kolekcja rośnie. W formie obwoźnej wystawy odwiedza kolejne instytucje sztuki w Polsce. Od 17 maja 2019 roku część flag znajduje się w Centralnym Muzeum Włókiennictwa w Łodzi. Bez kokieterii i patetyczności, wywieszone niczym pranie na sznurkach, przypominajki. Sama nie wzięłam udziału w akcji. Nie znalazłam w sobie komunikatu. Marsz kojarzył mi się z akcją silnie nacechowaną polityką, a sztuka feministyczna z szufladką, którą naznacza się wiele działań artystycznych kobiet. Nie czuję się w tym osamotniona. Wiele młodych dziewczyn odżegnuje się od głośnych akcji feministycznych. W krzyku nie słyszą zaproszenia. W zbolałych twarzach performerek zachęty do zajęcia miejsca w szeregu. W nagości własnego wstydu. W kontrze do takich przykładów, Zośka Rzeznik zamknęła swoją prezentację nieco zapomnianą pracą Natalii Lach-Lachowicz pt. „Sztuka postkonsumpcyjna, motyw z arbuzem” z 1975 roku. Na fotografiach trzy młode i roześmiane dziewczyny jedzą jeszcze bardziej „roześmiane” arbuzy. W ostatnim czasie pracę „odkurzono”, powoli wraca na arenę. Może to nie przypadek. Rzeznik, mówiąc o feminizmie w Polsce, zakończyła zwracając uwagę na uśmiech. Niby ponury marsz listopadowy reklamowała spadochroniarka skacząca z flagą z logo projektu. Teraz wśród prezentowanych na wystawie realizacji obok mocnych symboli dużo żartu. Poważny manifest ilustrują róże, piersi i rajstopy. Dlaczego dwieście? Uczymy się jak mówić o ważnych rzeczach lekko, jak cieszyć się, że kobieta jest kobietą i zna swoje prawa. 


Ilustracja Guillebert de Mets, Le Roman de Mélusine, źródło: pl.wikipedia.org.




Czym Meluzyna dla współczesnych?

Zaczynając od zaczerpniętego z manifestu 100 Flag: „nic o nas bez nas” przechodzę do obszaru badań dr Bandury, który obudził we mnie świadomość znaczenia hasła. Meluzyna to postać z legend. W sztuce często przedstawiana jako kobieta z ogonem ryby lub węża, niekiedy z nogami o ptasich szponach lub z kopytami. Opowieść spisana w XIV wieku Jeana d'Arrasa przedstawia Meluzynę jako czarodziejkę, która w dniu zaślubin kazała złożyć swojemu mężowi obietnicę, że nie będzie próbował na nią patrzeć podczas sobotnich kąpieli pod groźbą nieszczęścia całego rodu. On nie dotrzymał słowa i zobaczył żonę w przedziwnej kreacji. Motywowany niezrozumieniem i strachem obraz kobiety-potwora wskazuje na to, kto w historii kreował wizerunek płci. Śmiercionośne syreny, przebiegłe czarownice czy histeryczne pacjentki Freuda – to wszystko składa się na wielką tajemnicę. Dr Bandura na przykładzie twórczości surrealistów pokazała jak mężczyzna próbował rozwikłać zagadkę kobiety w sztuce. Fragmentaryzacja i analityczne rozkładanie na części pozbawiło ciało człowieczeństwa. Kobieta została sprowadzona do przedmiotu badań. Dobrym przykładem są fotografie Mana Raya z 1929 roku, które pokazują kształty bez twarzy. To kobieta zewnętrzna widziana okiem mężczyzny. Modelki surrealistów wreszcie zyskały głos i zaczęły tworzyć własną sztukę. „Nic o nas bez nas”. Krótka historia autonomii artystek świadczy o tym, że jest jeszcze wiele do powiedzenia.


Man Ray (Emmanuel Radnitzky) Anatomies 1929, źródło: www.moma.org.



Dlaczego chcę dołączyć do „Thinkpink Gangu”?

Wobec różowego buntu początkowo byłam sceptyczna. Dziewczyńskie slogany w mojej głowie przebrzmiały, trąciły niezgodą na dojrzałość. Chciałam być kobietą z krwi i kości, skończyć z nastolatką w brokacie. Agata Grzych, Karolina Kapusta i Ula Jagielnicka, podczas Panelu pełniły funkcję reprezentacyjną wrocławskiego kolektywu artystycznego Thinkpink Gang. Opowiadały o przyjaźni. Czy nie tego brakuje w każdej smutnej akcji samotnej feministki? Ostatnio podczas festiwalu „Millenium Docs Against Gravity” miałam szansę obejrzeć „Reformatorkę islamu”, dokument o Sherin Khankan. Jej misją i wielkim marzeniem było stworzenie meczetu z kobietami immamkami. Wymieniona na liście stu najbardziej wpływowych pionierek 2016 roku sporządzonej przez BBC, na drodze walki równościowej została opuszczona. Zarząd, z którym zakładała meczet rozwiązał się, a muzułmanki i muzułmanie piętnowali jej poglądy jako nieetyczne lub niezgodne z Koranem. Co więcej, Sherin musiała bronić idei przed kobietami innych wyznań. Po jednej z konferencji usłyszała, że stawia islamistki w roli ofiary w momencie, kiedy chrześcijanie są pod odstrzałem muzułmanów. Brak siostrzeństwa pokazuje jak wielkie niezrozumienie panuje w środowisku kobiet. W jaki sposób walczyć o wspólne prawa bez wzajemnego wsparcia? Dziewczyny z „Thinkpink Gangu” przyznają, że przede wszystkim lubią się ze sobą spotykać, pić wino i gadać. Przy okazji powstaje wystawa. Jedna za drugą, żeby utrzymać częstotliwość spotkań. Dopiero dzięki doświadczeniu zrozumiały dlaczego dobrze jest tworzyć razem. Wspierać nie tylko swoje pomysły, ale też zwykłą codzienność. Dziewczyny nie wpuszczają do kolektywu chłopaków. Stwarzają strefę siostrzeństwa, basen tylko dla syren. Instalacje, performansy, ręczne robótki – każda wyraża własną indywidualność, a w grupie siła. Dlatego chcę dołączyć do „Thinkpink Gangu”.


Kobieta

W przytoczonych historiach odkrywam siebie w relacji, w dialogu kobiety wewnętrznej z kobietą społeczną. Powoli uczę się kim jestem, a jaką świat chciałby mnie widzieć. Zwracam uwagę na różnice, będę mówić o tym bez strachu. Dziewczyny, rozmawiajmy! Pojedyncze szepty giną w przestrzeni, za dużo szumów w komunikacji. Wierzę, że kobieta to piękna istota, na którą my wszystkie się składamy. Tworzymy dzieło razem, a każdy głos jest tak samo ważny.
W „Panelu dyskusyjnym 100 flag” wzięły udział kobiety o wysokiej świadomości kobiecego ja. Zaprezentowały różne sposoby na wydobycie wartości płci, w akcji, myśli, słowie lub spotkaniu. Szukam języka dla swojej dziewczyńskiej tożsamości, dla niezbadanej kobiety, której nie prześwietli żaden wynalazek naukowców.




Jagna Nawrocka



Panel Dyskusyjny 100 flag został zorganizowany przez Katedrę Mediacji Sztuki i BWA Wrocław w CSU, przy ulicy Traugutta, 5 kwietnia 2019 roku. Wydarzenie towarzyszyło wystawie 100 flag do zobaczenia w witrynie BWA Awangarda Wrocław od 4.04.2019 do 10.05.2019 roku.

You May Also Like

0 komentarze